lip 07 2021

Wilnianie i języki obce


Komentarze: 0

Jestem nauczycielką języka polskiego i niemieckiego. Znam jeszcze inne języki, ale będąc za granicą zawsze promuję swój język ojczysty.W recepcji hostelu mówiłam po polsku, po polsku mówiłam w restauracji, sklepie, na ulicy. Wybierałam tylko te miesca, gdzie rozumiano polską mowę. Na hali targowej język polski rozumieli prawie wszyscy. Rozczarowała mnie modzież wileńska. Stwierdziłam, że nie uczy się języków obcych. Jedynym językiem, którym potrafiła się porozumiewać był język angielski. Zrezygnowałam z zakupu lodów, bo dziewczyna, która je sprzedawała nie rozumiała ani po polsku, ani po rosyjsku, ani po niemiecku.Wstyd. Znajomość angielskiego wśród młodzieży potwierdzały wulgarne napisy w tym języku na fasadach budynków. Pokolenie internetu i portali społecznościowych ma wyjątkowy talent plastyczny wyrażający się w wulgarnym graffiti. Stałam niedaleko Ostrej Bramy, zapytałam o drogę grupę młodzieży o drogę do Kaplicy Cudownego Obrazu. Wyjęli telefony. Dla mnie obraz nędzy i rozpaczy. Najbardziej znane miejsce w Wilnie a oni szukają w telefonie. Na szczęście starsze osoby znały języki obce. Starszy pan niedaleko cmentarza na Rossie opowiedział mi po rosyjsku swoje dzieje i opowiedział o śmierci żony w czasie pandemii. Starsze panie niedaleko hali opisały mi drogę do wszystkich zabytków. Sprzedawca pamiątek z trachetomią obniżył mi ceny mówiąc po polsku, a taksówkarz za 3 Euro podwiózł mnie na dworzec również rozmawiając po polsku.

Byłam w Wilnie kilkanaście lat temu. Nie było tam wtedy snack barów, KFC, MC Donalda. Szkoda, że amerykanizacja dotarła aż tak daleko. Kiedyś walczyliśmy z germanizacją, potem rusyfikacją, wobec amerykanizacji jesteśmy bezsilni. A może nie?

 

ulamesjasz    Wilno  
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz